Rok 2017 witaliśmy w nepalskim Kathmandu, 2018 w indonezyjskiej Jogjakartcie, a Nowy Rok 2019 przywitaliśmy w australijskim Melbourne! Nie będziemy dziś jednak pisać zbyt wiele o samym mieście. Chcemy Wam opowiedzieć o tym jak na sam koniec roku 2018, chwilę przed przywitaniem 2019 udało nam się zrealizować jedno z australijskich marzeń – ZOBACZYĆ PINGWINY Z BLISKA…NA WOLNOŚCI!

Z pingwinami w Australii sytuacja wygląda tak, że im dłużej drążyliśmy ten temat, tym więcej osób opowiadało nam o kolejnych miejscach, gdzie można je zobaczyć w środowisku dla nich naturalnym. Okazuje się, że jest tych miejsc sporo. Nigdy przed przyjazdem do Australii nie przypuszczaliśmy, że te niezwykłe ptaki żyją zarówno w okolicy SYDNEY jak i MELBOURNE, a jednak! Jako, że to drugie miasto leży na południu kontynentu, to naturalnym jest się, że właśnie tam (bliżej Antarktyki), szansa na obcowanie w ich towarzystwie jest znacznie większa. W związku z tym, mając w planach odwiedziny kulturalnej stolicy Australii postanowiliśmy, że to właśnie tam spróbujemy je zobaczyć! No i udało się! Nie żałujemy i polecamy to każdemu!

Jak to zrobić? Wystarczy wsiąść w tramwaj lub autobus, który w 30 min zawiezie Was z centrum Melbourne na plażę w St Kilda. Tam udajecie się w stronę molo, siadacie i czekacie! Codziennie o zachodzie słońca pingwiny wracają z połowów i spędzają noc w okolicy falochronów. Możecie zostać naocznymi świadkami tego wydarzenia zupełnie za darmo, ale oczywiście z poszanowaniem zasad mających na celu dobro zwierzaków (nie wolno karmić, dotykać pingwinów, ani używać flesza podczas fotografowania). Bezpieczeństwa ptaków strzegą wolontariusze, którzy mają dużą wiedzę na temat ich zwyczajów i chętnie dzielą się nią z turystami.

Widok drepczących pingwinów małych (najmniejsze pingwiny, które mierzą max 30 cm i ważą do 1 kg) jest po prostu przeuroczy🐧🐧 Mają białe brzuszki, ‚granatowe’ garniturki i wcale nie są aż tak płochliwe. Większość kompletnie nic sobie nie robi z zaciekawionych turystów i prezentuje się w całej okazałości na odległość wyciągniętej ręki 😍

Uwaga❗️Oglądanie tych uroczych stworzeń grozi zbyt długim zasiedzeniem się na molo. Co dalej za tym idzie, wygwizdanie przez wiatr, wygłodnienie, jedzenie kolacji sylwestrowej w jedynym czynnym lokalu w okolicy (patrz ‚Kebabie’🍟🥙😋) i spóźnieniu się na Noworoczne fajerwerki😂🤣 Tak czy inaczej BYŁO WARTO!     

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *