Już sama nazwa tego miejsca wskazuje, że powinno być po prostu rajsko 🙂 No więc wsiadamy w lokalny autobus, następnie wysiadamy w pobliskiej wioseczce i idziemy. Idziemy i idziemy obładowani wodą i kilogramami owoców, w które zaopatrzyliśmy się na lokalnym straganie, a w dodatku, w pełnej lampie, bo oczywiście wygrzebaliśmy się później niż planowaliśmy 😉 😛 Żeby nie było zbyt łatwo, przed nami wyłania się wzgórze – milutko, na to właśnie czekaliśmy – trekking w japonkach w 40 stopniowym upale. Jesteśmy jednak uparci więc idziemy dalej. No i okazuje się, że za tym wzgórzem, jest po prostu…raj 🙂 Przepiękna zatoka z niebieściutką wodą i białym piaskiem. Otoczone skałami tworząc małą zatokę Miejsce to jest oddalone od innych plaż kilka kilometrów a co więcej nie ma tu żadnego hotelu knajpy ani sklepu! Nie umrzesz tu jednak z głodu – w ciągu dnia funkcjonuje jeden interes w postaci kuchni polowej. Kobiecina smaży omlety, ryż z warzywami, czy co tam akurat ma pod ręką. Choć dania są proste, to smakują jak u mamy 🙂 🙂 Spać można w hamaku albo w namiocie, o które sam zadbasz, a także po prostu na piasku pod gołym niebem 🙂 🙂 Biorąc wieczorną kąpiel można tu zobaczyć świecący plankton!!! Totalny odjazd – jakby chodziły po Tobie małe świecące wróżki! W ciągu dnia dociera tu głównie łódkami trochę okolicznych turystów, co może trochę zdziwić, ale podczas zachodu słońca panuje tu już absolutna cisza, gdzieniegdzie pali się ognisko. Ludzie wspólnie siadają i rozmawiają ciesząc się tym magicznym miejscem i momentem albo odchodzą na bok kontemplując w samotności 🙂 To miejsce na pewno jest przepełnione dużą ilością dobrej energii! Oby tylko żaden biznesmen „nie przejął” go w swoje ręce, bo wtedy czar na pewno pryśnie :/
- Statystą być w hinduskim filmie :D
- Backwaters – lokalny prom zamiast prywatnej łodzi.