W Indyjskim stanie Pendżab, niedaleko Amritsar jest przygraniczna miejscowość Aatari, która słynie z dość niezwykłego widowiska. Każdego popołudnia odbywa się tu swego rodzaju ceremonia zamknięcia granicy indyjsko-pakistańskiej na noc. Jest to jednocześnie impreza, na którą przybywają tłumy ludzi (tak hindusów jak i obcokrajowców)! Po obu stronach granicy są specjalnie wybudowane trybuny, z których tysiące osób z wielkim zacięciem i euforią ogląda ten spektakl. Jest on prowadzony przez takiego jakby „wodzireja”, który przewodzi tłumem. Wskazuje moment, w którym wszyscy powinni klaskać, wiwatować czy „robić falę” 😉 Jest tu naprawdę dość tłoczno, a dla obcokrajowców wydzielono nawet specjalny sektor, umiejscowiony tuż za sektorem VIP. My docieramy tu właściwie w momencie rozpoczęcia ceremonii – więc idealnie w punkt! Ale za to ugrząznęliśmy w tłumie rozentuzjazmowanych do granic możliwości Hindusów z wymalowanymi w kolory barw narodowych twarzami i z flagami w rękach. Publiczność z jednej strony krzyczy „Hindustan”, zaś z drugiej „Pakistan”! Całe widowisko trwa około pół godziny. Wojskowi ubrani w odświętne mundury i czapki z wysokimi piórami energicznie maszerują w stronę bramy, wymachują rękami i nogami, a czasem nawet pokrzykują. Z boku wygląda to jak odgrywanie jakiegoś przedstawienia. Wojskowi z kamiennymi twarzami z dokładnością wykonują zamaszyste ruchy. Publiczność jest zachwycona! My jednak nie do końca rozumiemy jaki jest powód tych codziennych „spotkań” przedstawicieli dwóch narodów? Wiedząc o raczej napiętych relacjach indyjsko-pakistańskich trudno nam ocenić jakie jest ich wzajemne nastawienie. Na koniec jednak uczestnicy tej parady podają sobie z dwóch stron ręce, salutują i brama zostaje zamknięta na noc. Nie do końca rozumiemy znaczenie tego całego widowiska, ale uważamy, że warto ją zobaczyć. Nie wiemy czy gdziekolwiek na świecie dwa graniczące ze sobą kraje celebrują taki rytuał?
- Jak zapamiętamy Nepal?
- Pustynne safari pod gwiazdami :)