W Laosie spędziliśmy cały czerwiec (2017), czyli początek pory deszczowej 🙂 Co to tak praktycznie oznacza? Oznacza to codzienne opady 🙂 Pojawiają się one znienacka i z przeróżnym nasileniem. Potrafią skutecznie przeszkodzić w łapaniu stopa, jeździe na skuterze, trekkingu w środku dżungli czy zwyczajnym spacerze. Można je odczuć w postaci przemoczonych ubrań, a już o spaniu pod namiotem zupełnie nie ma mowy 😛 Poza tym potrafią skutecznie pokrzyżować plany.

Ale z drugiej strony są trzy plusy przemawiające za pobytem w Laosie akurat w tym czasie. Po pierwsze, gdy nie śpieszysz się zbyt mocno w swojej podróży, nagła ulewa może stać się na przykład pretekstem do odpoczynku, wypicia kawki czy też popularnego Beer Lao? Po drugie, w porze deszczowej jest zdecydowanie mniej turystów, a gdzieniegdzie ceny bywają sporo niższe.

Po trzecie wszystkie wodospady i inne akweny wodne są dość obficie zasilone i zdecydowanie lepiej prezentują się zarówno w rzeczywistości, jak i na instagramowych fotkach z wakacji 😛 Poza tym, wszechobecna zieleń ma tak intensywne kolory i zapachy, że można dostać oczopląsu z zachwytu! Nam taka pora deszczowa w 30-stopniowym upale nie przeszkadzała 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *